Święty Jan Bosko. Kim jest ? Życie i miejsca z nim związane.


Niezwykły święty. Nauczyciel młodzieży. Włoski duchowny, prezbiter, założyciel szkół Salezjańskich, Stowarzyszenia i Współpracowników. Założyciel i propagator Rodziny Salezjańskiej na całym świecie. Nazywany często Ojcem, patronem młodzieży. Swoje życie poświęcił na pracę z młodzieżą głównie osieroconą.

Jan Melchior Bosko ( Giovanni Melchiore Bosco ) Urodzony 16 sierpnia 1815 r. w Becci ( Piemont, Północne Włochy) zmarł 31 stycznia 1888 roku.

Piemont na mapie

Pierwsze lata życia

Młody Jan Bosko w wieku dwóch lat i pięciu miesięcy został osierocony przez ojca. Wychowywała go Matka Małgorzata Occiena, nazywana przez niego Matuchną Małgorzatą. Miał dwóch braci. Najstarszy Antoni, przyrodni brat z pierwszego małżeństwa ojca  i Józef. Jan był najmłodszym z dzieci.

Dom małego Giovanniego Bosco

Po śmierci ojca Antoni stanął na czele rodziny i podejmował najważniejsze decyzje w domu, zgodnie z tradycją tamtych czasów. A czasy nie były lekkie, był to okres wielkich przemian politycznych w kraju i czas jednoczenia Włoch. Piemont wówczas był jednym z wielu maleńkich niezależnych terenów. Jest to czas wielkiej transformacji, dążenie do demokracji, gdzie każdy wykorzystywany jest do ciężkiej pracy. I nikt nie oszczędza dzieci. Młodzież pracuje po kilkanaście godzin dziennie w fabrykach, nie podejmując szkoły najczęściej.

Mały Don Bosko od zawsze wykazywał pęd do nauki i wiedzy. Miał niesamowitą umiejętność zapamiętywania, przez co przyswajał wiedzę w niezwykle łatwy i szybki sposób.

Małgorzata Occiena

Pierwsza Szkoła

Matka od dawna zastanawiała się nad posłaniem syna do szkoły. Najlepsza szkoła w okolicy znajdowała się w miejscowości Castelnuovo. Jednak Antoni pełniący funkcję głowy rodziny po śmierci ojca, nie zgodził się na naukę młodego Janka tak daleko od domu. W drodze kompromisu zgodził się na naukę w lokalnej szkole prowadzonej przez kapelana w Capriglio, pod warunkiem pobierania nauki w zimie, kiedy nie ma prac w polu.

Uradowana matka poszła zapisać syna do sąsiedniej wsi a tam, ku jej zdziwieniu, otrzymała odpowiedź negatywną. Kapłan nie zgodził się na ucznia spoza swojego rejonu. Jednak matka nie poddała się tak łatwo i po krótkim czasie znalazła dobrego sąsiada, który zadeklarował nauczyć jej syna czytać i pisać. W ten sposób zimą 1823   i 1824 Jan zaczął się uczyć.

Jan nie musiał zbyt długo czekać na podjęcie nauki w szkole, którą pierwotnie wynegocjowała mu matka. Rok później zmarła Kapelanowi gospodyni, na której miejsce została przyjęta ciotka Janka – siostra jego matki. Wspomniała dobrym słowem o swoim siostrzeńcu i tak oto w okresie zimowym rok później Jan rozpoczął naukę. Zaistniała sytuacja trochę przypomina powiedzenie, człowiek strzela a Pan Bóg kule nosi.

Kapelan i tak zgodził się na ucznia spoza swojego rejonu, tylko trochę później. Jan ( mając 9 lat) chodził do szkoły 5 dni w tygodniu, pokonując blisko 8 kilometrów pieszo dziennie, bez względu na pogodę. Był pilnym uczniem, nie opuszczał lekcji, przykładał się tak bardzo że Ksiądz Lacqua udzielał mu prywatną edukację duchową. Ksiądz zachęcał go do pokuty, umartwiania się i uczył go badania sumienia pod względem intencji, tak aby wykluczyć wszelką pychę. Dorosły Jan Bosko w swoich „wspomnieniach” pisał , że właśnie wtedy znalazł upodobanie do naśladowania świętych poprzez potajemne pokuty.

Castelnuovo

Morialdo

W 1826 r. nowy Papież Leon XII ogłosił dla całego świata rzymski jubileusz swego wyniesienia. Arcybiskup Chiaverotti wyznaczył dla swojej archidiecezji turyńskiej daty graniczne jubileuszu od 1.marca do  1.września. Miały miejsce wtedy nadzwyczajne nauki w Kościele dla mieszkańców. Młody Jan z radością uczęszczał na te nauki w kościele w Morialdo. Wracając do swojej wsi, spotkał po drodze Księdza Józefa Calloso z Chieri który z wielkim zaciekawieniem i zdumieniem słuchał opowiadań nauk które zapamiętał młody chłopak. Był pod tak wielkim wrażeniem jego zdolności zapamiętywania i rozumienia słuchanych treści, że zaproponował mu naukę u siebie w Chieri.            

Jan Bosko we „wspomnieniach” tak opisuje Księdza Józefa Calloso z Chieri

 „ Poznałem wtedy co znaczy mieć pewnego przewodnika w wiernym przyjacielu duszy, którego do tej pory byłem pozbawiony. Miedzy innymi natychmiast zakazał mi  pewnej praktyki pokutnej, której miałem zwyczaj odprawiać , nieodpowiedniej dla mojego wieku i stanu, zachęcił mnie żeby chodzić do spowiedzi i przystępować do Komunii Świętej. I nauczył mnie by codziennie czynić krótką medytację albo raczej oddawać się krótkiej lekturze duchowej. W czasie dni świątecznych spędzałem z nim cały swój czas, jaki miałem do swojej dyspozycji. W dni powszednie , na ile było to możliwe, szedłem, żeby służyć mu w czasie Mszy Świętej . Od tego czasu zacząłem czuć, czym jest życie duchowe, ponieważ wcześniej działałem materialnie i jak maszyna, która coś wykonuje nie znając po temu powodu.”

Chieri, Kościół Santa Maria della Scala

Dalsza nauka

Nauka z Księdzem Callosso szła pełną parą, Jan wkrótce zaczął uczyć się gramatyki , włoskiego ( poprawnego języka włoskiego a nie dialektu, którym porozumiewali się we wsi) i łaciny. Jednak po pewnym czasie, nastały tak trudne finansowo czasy, że matka musiała go odesłać do pracy. Janek dość długo szukał miejsca zatrudnienia, aż w końcu zatrzymał się u rodziny Moglia. Zajmował się zwierzętami i pracą na roli w zamian na wyżywienie i dach nad głową. Rodzina Moglia bardzo szybko zorientowała się jak bystrym trzynastolatkiem jest Jan więc zaoferowali mu wypłatę w wysokości 15 Lirów rocznie. Czasem zajmował się też ich synem Jerzym Moglia który to później składaj zeznania w procesie beatyfikacyjnym i kanonizacyjnym Św. Jana Bosko.

W czasie gdy zajmował się Jerzym, chciano powierzyć mu pod opiekę również córkę sąsiadów ale ten stanowczo odmówił. Mówiąc, że mogą dać mu pod opiekę tylu chłopców ilu tylko mają, jednak dziewczynkami zajmować się nie będzie.

Nawet zajmując się dzieckiem nosił ze sobą książki i czytał w każdej wolnej chwili. Gospodarz pytał go czemu aż tak ciągnie go do wiedzy, ten zawsze odpowiadał to samo, chcę zostać księdzem.

Kościół w Castelnuovo obecnie

Rodzina Moglia  

Państwo Moglia – gospodarze u których pracował zgodzili się w tym Jan w 1829 roku pobierał nauki po pracy u Księdza z Moncucco w kościele oddalonym o godzinę marszu z gospodarstwa. Chłopiec co tydzień prosił o pozwolenie na pójście na poranną mszę świętą w kościele w Moncucco. Gospodyni któregoś razu poszła sprawdzić do kościoła czy Janek rzeczywiście uczestniczy we  Mszy Świętej. Zobaczyła gorliwie modlącego się chłopca, który najpierw przystępuje do spowiedzi a dopiero potem w czasie drugiej Mszy  przystępuje do komunii. Od tego czasu gospodyni dała mu stałe przyzwolenie na niedzielne Msze oraz poprosiła go o codzienną wieczorną rodzinną modlitwę.

Spotkanie z wujem

Pewnego razu ma targu Janek spotkał swojego wuja Michała, który nakazał wracać mu do domu. Tak też uczynił. W domu Matka ucieszyła się na jego widok jednak kazała mu wracać skąd przyszedł. Jan wiedząc iż chce go uchronić przed Antonim szukał schronienia we wsi. Ksiadz Callosso dowiedział się, że wrócił i nakazał mu przybyć do siebie. Stary już i schorowany zapewnił mu wyżywienie, tylko na noc wracał do rodzinnego domu. Niedługo potem zmarł, przekazując mu cały swój majątek – klucz do skrzynki z pieniędzmi. Pozostali spadkobiercy zebrali się w domu i czekając aż Janek odda im klucz usłyszeli iż raj  jest mu droższy niż pieniądze , po czym oddał im klucz.

Dalsza nauka

Wuj Michał zapisał go w trybie nadzwyczajnym do nowo otwartej szkoły gdzie Jan od grudnia 1830 r. zaczął pobierać nauki.  Od 1831 roku pobierał naukę w gimnazjum w Chieri, gdzie bardzo często odwiedzał Kościół Santa Maria della Scala, zgodnie z prośbą Matki, która żegnając podczas przeprowadzki do Chieri mówila „ Bądź Oddany Matce Boskiej”.

Jan odwiedzał Matkę Bożą 2 x dziennie, rano i wieczorem w kościele Santa Maria della Scala.

Towarzystwo Wesołości

Po zakończonych egzaminach w czwartej klasie, podczas lata wraz z przyjaciółmi Jan Bosko i Alojzy Comollo  założyli „Towarzystwo Wesołości” . Było to zgromadzenie ludzi młodych, którzy lubili się spotykać po lekcjach ale w sposób dokładny i rzetelny wypełniać zarówno obowiązki szkolne jak i religijne. We wszystkie dni świąteczne chodzili całą grupą do kościoła jezuitów, gdzie prowadzona była katecheza. W ciągu tygodnia spotykali się by dyskutować o rzeczach pięknych i dobrych, włączając to chętnie nowe nieznane osoby, które chciały do nich przyłączyć. Często wspólnie przystępowali do sakramentów i chodzili na kazania, który było wiele w mieście obfitującym we wspólnoty religijne, jakim było Chieri.

Jan nie ograniczał się jednak tylko do wspólnoty Towarzystwa Wesołości, wychodził naprzeciw mniej grzecznym chłopcom. Pokazywał przeróżne sztuczki i triki, których wszyscy byli bardzo ciekawi i tym sposobem docierał do trudniejszej młodzieży, prowadząc ich wspólnie do Kościoła. Organizował różnego rodzaju wspinaczki, zbieranie grzybów a potem odwiedzali np. Sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia w Turynie.

Życie w rodzinnym Morialdo

W czasie letnich wakacji, kiedy wracał z Chieri do rodzinnej wioski Morialdo, inaugurował sezonowe  Towarzystwo Wesołości we wsi. Młodzi wychodzili mu naprzeciw i z niecierpliwością czekali jego powrotu do wioski. W czasie spotkań objaśniał im katechizm, uczył ich pisać i czytać ale nie czynił tego bezpłatnie. Zapłatą jakiej żądał, było uczestnictwo we Mszy Św. spowiedź i przyjęcie Komunii Świętej przynajmniej raz w miesiącu.

W czasie wakacji po piątej klasie, prowadził już swego rodzaju świąteczne oratorium z pięćdziesiątką chłopców.

Seminarium

Jan Bosko ukończył gimnazjum  w wieku 20 lat i rozpoczął rozważania nad swoją dalszą drogą. Wiedział, że chce zostać księdzem. Musiał tylko zdecydować czy zakonnikiem czy diecezjalnym. Matka wspierała go w swojej decyzji. Ostatecznie  po przerwie wielkanocnej 1834 r. zadecydował, złożyć podanie do zakonu braci mniejszych reformatów  (franciszkanów). Następnie przystąpił do egzaminu w klasztorze Najświętszej Maryi Panny od Aniołów w Turynie. Zdał egzamin i miał odbyć nowicjat w klasztorze w Chieri. Jednak na kilka dni przed wstąpienie do klasztoru miał sen, w którym usłyszał, że Bóg ma dla niego inne miejsce. Jednak nie przejął się tym za bardzo. Nie zastanawiał się znaczeniem tych słów, wybrał się do Matki po błogosławieństwo.  W wiosce spotkał się  z proboszczem Cafasso, który odradził mu zakon a zachęcił do seminarium.

25 października 1835 roku Ksiądz Proboszcz Cinzano w kościele parafialnym w Castelnuovo dokonał jego obłóczyn. Jan Bosko dzięki pomocy całej wsi, był gotowy do podjęcia nauki w seminarium. Otrzymał od mieszkańców wszystkie niezbędne rzeczy przede wszystkim sutannę, buty, kapelusz czy płaszcz od swojego proboszcza.

30 października 1835 r.

Zamknęły się za nim drzwi seminarium. Jan doskonale radził sobie  z nauką i codziennym wypełnianiem obowiązków. Ubolewał jedynie nad jedną Mszą w tygodniu. Dlatego też podczas śniadania wymykał się z seminarium do pobliskiego kościoła parafialnego, by móc uczestniczyć w porannej Mszy Świętej.  Jego przełożeni wiedzieli o tym, jednak przymykali oko na to przewinienie.

Jan przez 5 lat nauki, był zawsze najlepszym uczniem, z umiejętnością zapamiętywania tak niezwykłą , że każdego wprowadzała w zdumienie i osłupienie.

Każdego roku wracał na wakacje do rodzinnej wioski. I tak jak w gimnazjum, w czasie letnim skupiał przy sobie całą lokalną młodzież czytając i ucząc ich katechezy. Wymagał tylko uczestniczenia we Mszy Świętej i spowiedzi.

Zakończenie Seminarium

Po przyspieszonym egzaminie IV roku i skończonym V roku seminarium 5 czerwca 1841 roku, swoją pierwszą Msze św. odprawił w Kościele Św. Franciszka z Asyżu przy ołtarzu Anioła Stróża.  Zaraz potem Jan Bosko definitywnie opuścił seminarium.

Spisał 9 postanowień, przed którymi postawił sentencję jaką później powtarzał za każdym razem, gdy mówił do zgromadzonych kleryków albo kapłanów.

Ksiądz nie idzie do nieba sam ani też nie idzie sam do piekła.

Postanowienia zawierają program prawdziwego życia kapłańskiego

  1. Nigdy się nie przechadzać, chyba że w przypadku wielkiej konieczności, wizyt u chorych itp.
  2. Ściśle wypełniać swój czas
  3. Cierpieć, działać, znosić upokorzenia we wszystkim i zawsze4, gdy chodzi o zbawienie dusz
  4. Niech miłość i dobroć Św. Franciszka Salezego prowadzą mnie w każdej rzeczy.
  5. Zawsze będę zadowolony z pożywienia, jakie otrzyma, chyba ze będzie to coś szkodliwego dla zdrowia.
  6. Będę pił wino mieszane z wodą i tylko jako lekarstwo: to znaczy tylko wtedy kiedy będzie to konieczne dla mojego zdrowia.
  7. Praca to potężny oręż przeciwko nieprzyjaciołom duszy; dlatego nie dam ciału więcej niż pięć godzin snu dziennie. W ciągu dnia, zwłaszcza po posiłku nie będę odpoczywał. Wyjątek zrobie tylko w przypadku choroby.
  8. Każdego dnia trochę czasu poświęcić na medytację i na lektury duchowe. W ciągu dnia na krótko odwiedzę Najświętszy sakrament albo przynajmniej pomodlę się do Niego. Będę przygotowywał się przynajmniej kwadrans do Mszy Św., a kolejny poświęcę na dziękczynienie.
  9. Nigdy nie będę rozmawiał z kobietami, z  wyjątkiem przypadków, gdy będę ich słuchał w czasie spowiedzi albo w jakich innych duchowych potrzebach.

Wiceproboszcz Castelnuovo

Młody Ksiądz Jan Bosko zaraz po święceniach, zagłębił się w działalność duszpasterską. W związku z brakiem wiceproboszcza w rodzinnym Castelnuovo, przez 5 miesięcy piastował tę funkcję.

Podczas tych kilku miesięcy dał się poznać jako ksiądz przepełniony miłością, pasją, powołaniem. Szczególnie skupiał wśród wokół siebie młodych.

Św. Jan Bosko z podpiecznymi

Konwikt Eklezjalny Turyn

Po tych pięciu intensywnych miesiącach za namową Księdza Caffoso Jan Bosko udał się do Konwiktu Eklezjalnego w Turynie, założonego przez ojca Alojzego Gualę w 1808r. Miał za zadanie formować do życia nowych duszpasterzy. Rano i wieczorem słuchali konferencji na temat moralności a w czasie tygodnia mieli lekcje kaznodziejstwa. Ponad to bardzo dobrze zaopatrzona biblioteka oferowała liczne książki i podręczniki.

Pobyt w Konwikcie w Turynie wywarł na młodym Księdzu ogromny wpływ i ukształtował go na późniejsze lata. To właśnie stąd czerpał inspirację tworząc swoją Kongregację.

Podczas wykonywania swoich obowiązków kapłańskich, młody Ksiądz odwiedzał szpitale, więzienia i spotykał ogromną ilość zagubionych młodych ludzi. Strasznie męczyła go wizja, braku resocjalizacji czy pomocy tym młodym ludziom. Dlatego też po usilnych staraniach zaczął nauczać ich katechezy. Z tygodnia na tydzień przychodziło coraz więcej chłopców, ponieważ każdy miał przyprowadzać kogoś młodego. Uczył ich pisać, czytać, śpiewać i oczywiście modlić się. Kiedy było ich tak wielu, poprosił o pomoc najstarszych i najbystrzejszych chłopców, aby uczyli młodszych.

Valdocco dziś

Valdocco

Było ich już tak wielu, że Ksiądz Bosko zaczął rozglądać się za miejscem tylko dla nich. Wraz z Ksiedzem Cafoso wymyślili, że może rozpocząć prace i działania w schornisku w Valdocco. Początkowo nie był przekonany do tej lokalizacji. Okolica nie słynęła z dobrego imienia a i sam budynek nie był pałacem. Jednak przyśnił mu się sen, jakoby kontynuacja snu z wieku 9ciu lat. Ponownie ujrzał zwierzęta pasące się i rozmnażające w bardzo szybkim tempie. Miła Pani w ubraniu pastereczki nakazała mu przyjrzeć się temu miejscu. Zobaczył pole kukurydzy i ujrzał bardzo duży kościół, w którym muzycy na miejscu dla orkiestry czekali, aż on zacznie odprawiać Msze Świętą.

Poprosił o słowo wyjaśnienia, ale odpowiedź była taka sama jak za pierwszym razem. W swoim czasie wszystko zrozumiesz.

Wiedział jednak jedno, w niedzielę poinformował wszystkich, że następnym razem czeka na wszystkich w schronisku w Valdocco.

Inauguracja Oratorium

Po własnoręcznym remoncie przez każdego członka wspólnoty inauguracja  została wyznaczona na dzień 08 grudnia 1844r.

Był to pierwszy kościół Oratorium, ponieważ tak nazwał Ksiądz Bosko to miejsce, gdyż jego głównym celem była modlitwa i chrześcijańska edukacja młodzieży .

Ksiądz Bosko dalej odwiedzał więzienia i szukał pomocy u liderów tamtejszych grup jak i sam ich jej udzielał. Kiedy zyskał przychylność i zaufanie lidera, całą grupa podążała za nim, zmieniając swoje życie po wyjściu z więzienia na lepsze. W większości przypadków.

Kilka miesięcy później Markiza Barolo, która pomogła Don Bosko przy otwarciu Oratorium udzielając części swojej ziemi, na której planowała otworzyć mały szpital, zmieniła zdanie. Tłum młodych chłopów, nie zawsze będących grzecznymi nie pasował do jej szpitalika.

Ksiądz Bosko zaczął szukać innych alternatyw.

Sen

W nocy Piękna Pani znowu odwiedziła go. Pokazała mu pole , mały kościółek potem większy. On na to, że nie ma takiego miejsca ani funduszy. Pani odpowiedziała mu, że Apostołowie również nic nie posiadali i nie przeszkodziło im to w osiągnięciu celu.

Pełen otuchy po tym śnie, zaczął szukać nowego schronienia. Niedaleko Molini Dora (młyny Dora), odkrył w zaułku kościół św. Marcina. Wydał mu się stworzony dla niego. Poprosił arcybiskupa o zgodę na przeniesie Oratorium w nowe miejsce.

Tak też się stało 13 lipca 1845 r. opuścili Oratorium przy szpitalu  i przenieśli się w nowe miejsce.

Ksiądz Borel, zwolennik i ceniony Ksiądz z okolicy pomógł Świętemu z  pozwoleniem na pracę w nowym miejscu mówiąc do młodych „ Kochani chłopcy, jeśli nie przesadza się kapusty, wówczas nie wyrastają piękne i duże główki”. 

Nowe miejsce

Jednak nie trzeba było długo czekać , lokalni handlarze i właściciele młynów, uporczywie pisali pisma z prośba czy żądaniem o likwidację gromadzenia młodocianych bandytów pod okiem księdza Jana.

Z końcem roku 1845 zmuszeni zostali do opuszczenia lokum.

Jednak po rozmaitych poszukiwaniach w styczniu 1846 r. Ksiądz Jan znalazł nowe lokum.

Właścicielem domu był Ksiądz o nazwisku Moretta.  Don Bosko tak go oczarował swoim słowem, że ten bez wahania wynajął mu 3 pomieszczenia i pomógł urządzić. Sale mogły pomieścić na zajęciach wieczornych aż 200 uczestników. Nie było co prawda kaplicy ale na Msze Święte uczęszczali do Kościoła pw. Matki Boskiej Pocieszenie lub Św. Augustyna.

Ksiądz Cafasso przysłał Księdzu Bosko pomoc w osobie Księdza Carpano- młodego, ambitnego, kochającego młodzież. Szybko się zaprzyjaźnili.

Jednak jak kto w życiu bywa i do dziś, kiedy starasz się coś robić. Inni, nierzadko wiedzą lepiej od Ciebie, że robisz to źle. Powinieneś inaczej i zagrażasz tym co nic nie robią.

Don Bosko miał wielu przeciwników w Turynie. Po nie spełna miesiącu Ksiądz Moretto przedstawił Janowi ultimatum, jakie otrzymał od pozostałych lokatorów domu. Albo Oratorium albo najemcy którzy płacą czynsz.

Jednak Ksiądz Jan spodziewał się takiego obrotu spraw i już w lutym tego samego roku, podpisał umowę dzierżawy wielkiej łąki z domem pośrodku z braćmi Filippi.

W marcu 1846 przeniósł się z  grupą 400 już mieszkańców do nowego lokum.

Każda przeprowadzka powodowała zwiększenie ilości chłopców mieszkających w Oratorium, a to znaczyło większą pomoc dla nowych młodzieńców.

Ksiądz Bosko nigdy nie traktował tego jako przeszkody, czy złych znaków. Wręcz przeciwnie zawsze z radością przyjmował nowych mieszkańców, wiedząc, że to co robi, ma sens .

Przeciwko niemu występowało coraz więcej publicznych osób i nawet jego współpracownicy zaczynali powątpiewać czy aby Święty nie postradał zmysłów za sprawą dalszych pomysłów na to miejsce.

Kolejna zmiana lokum

Bracia Filippi również nie dotrzymali słowa i wypowiedzieli Księdzu najem łąki, nie mogąc znieść jak harda młodzieńców zadeptuje ich łąkę, która lada chwila zostanie nieużytkiem.

I tak 5 kwietnia 1846 roku znowu muszą opuścić lokum.

Jednak Opatrzność Boże nie opuściła Księdza Bosko i niejaki Pankracy Soave, wskazał mu  drogę do Franciszka Pinardiego,  który posiadał wielką szopę z terenem obok i zgodził się wynająć na rok za niebotyczną wówczas kwotę 300 franków.

Był to początek stabilizacji. Zajęcia prowadzone były jak zawsze, modlitwa, katechezy, różaniec, zabawy, tańce i nauki śpiewu.

Ksiądz Bosko uczył swoich uczniów z podręczników które dla nich napisał „ Święta Historia” oraz „Historia kościelna”.  Starsi pomagali młodszym, silniejsi słabszym.

Po kilku tygodniach w nowym miejscu, Ksiądz Jan był niesamowicie zmęczony. Musiał wyjechać na kilka tygodni do rodzinnego Becci. Skąd wrócił silniejszy wraz ze swoją Matką.

Dobre rady

Przyjaciele którzy go zastępowali podczas jego nieobecności, zasypywali go setkami dobrych rad, zmian, zaprzestania niemożliwego i odpuszczenia w zasadzie całego projektu.

Jan Bosko każdemu powtarzał, że dziękuję za pomoc, ale jest pewien, że pewnego dnia będzie miał kościół , dom, szkoły, nauczycieli rzemiosł, kleryków i księży.

Prawie wszyscy pukali się w czoło i mówili, że Jan oszalał. Stracił rozum i niezbędne jest jego leczenie.

Choroba psychiczna

 Informacje te dotarły do kurii arcybiskupiej i nie mogąc pozostawić takich wieści bez interwencji, arcybiskup wysłał Księdza na dyskretną misję. Ten nie uwierzył planom Świętego Jana i zalecił badania psychiatryczne.  Dwóch księży zgodziło się pomóc w zwabieniu Go do szpitala psychiatrycznego podstępem, kiedy mieli wsiadać już do bryczki, sprytny Ksiądz Jan, zasłaniając się kulturą osobistą, zaprotestował jako by miał wsiąść pierwszy.

Księża nie mając wyjścia musieli wejść przed nim, ten zamknął bryczkę i nakazał jechać do szpitala psychiatrycznego.

Na miejscu sanitariusze nie wiedząc który jest tym właściwym pacjentem, zamknęli obydwu w celi. Po kilku godzinach i przesłuchaniach, obaj zostali zwolnieni. I nikt więcej nie odważył się już wysyłać Jana Bosko na żadne leczenie .

Cuda Świętego Jana

Działalność Księdza Bosko nie podobała się nie tylko wielu mieszkańcom ale też szatanowi. Który hałasami na strychu nad pokojem Świętego wydawał odgłosy jakby rzucania kamieni w drewniane belki.

Ksiądz nakazał oczyszczenie strychu, zmienił pokój. Podobnie jak Ojciec Pio z Pietrelciny, został zaatakowany i pobity. Nakazał wybić murarzowi głaz w suficie aby łatwo mógł wejść w czasie hałasów i sprawdzić co jest ich przyczyną.

Gdy upewnił się, że nie jest to żadne zwierzę, głupi wybryk czy wada architektoniczna, poświęcił wodą święconą pomieszczenie ( po czym został pobity) a następnie ustawił na strychu Obraz Matki Boskiej. Od tego czasu hałasy ustały.

Ksiądz Eugenio Ceria – jeden z jego późniejszych biografów napisał, że w swoich trudach otrzymywał niezwykłą pomoc od ludzi ale też od Boga. I to nie tylko przez sny ale też przez autentyczne cudowne wydarzenia.

Maj 1848

W maju roku 1848  podczas Mszy Świętej z okazji Narodzenia Maryi, którą odprawiał Ksiądz Jan Bosko dla około  650 chłopców. Tuż przed samą Komunią okazało się, że cyborium  jest niemal puste. Józef Buzzetti , który miał je napełnić zapomniał. Ksiądz Jan nie wiedząc o tym, rozdawał hostię każdemu po kolei jak zawsze, kiedy Józef podszedł do niego i powiedział mu o zaistniałej sytuacji. Ten zaczął dzielić Hostię na kawałki i rozdawał dalej. Wystarczyło kawałków dla każdego przystępującego do Komunii Świętej.

Kasztany

Podobna sytuacja była z kasztanami, którego Matka Księdza gotowała dla chłopców wracających z Mszy Świętej. Była przekonana, że tylko nieliczni otrzymają kasztany, dlatego ugotowała jeden z trzech worków. Jednak Ksiądz nakładając chochlą kasztany był w stanie napełnić każdy beret i dla niego postała ostatnia porcja.

Karol

Zupełnie innym cudem jest z pewnością ten z Karolem, młodym chłopcem który na łożu śmierci, pogrążony w ciężkiej chorobie, bez przerwy prosi o Księdza Bosko. Kiedy lekarz uznaje zgon. Karol zostaje zaszyty w prześcieradło jak to zazwyczaj miało miejsce w tym czasie. W domu pojawia się Ksiądz Jan i mówi, że Karol śpi. Nie zmarł, śpi i żeby dali mu z nim pomówić.

Po słowach  Karolu, Karolu wstań.

Chłopiec wstał i podziękował Księdzu, za wizytę, tak bardzo Księdza potrzebuje. Muszę się wyspowiadać. Ten wysłuchał go. Karol powiedział Matce, że Ksiądz Jan uchronił go od piekła a ta dotykając go poczuła, że dłonie ma zimne jak lód. Nogi i głowę również. Na co Święty zapytał chłopca czy stojąc u stóp Łaski Bożej, woli iść do raju czy zostać z rodziną. Odpowiedział, że woli iść do raju. Po czym zamknął oczy, upadł na poduszkę i nie dał już więcej znaku życia.

Domy zagraniczne

Innym razem będąc w jednym z domów we Francji, czekając na przedstawienie, przyszedł dyrektor szkoły i oznajmił, że przedstawienie nie odbędzie się ponieważ chłopak grający główną rolę stracił głos. Don Bosko podszedł do niego i rzekł pożyczam CI mój głos. Chłopak pięknym i wyraźnym głosem zagrał swoją postać  a Ksiądz Jan nie mógł powiedzieć ani słowa.

Epidemia Cholery 1854r.

Przełomowym cudem dla całej społeczności Turyńskiej był moment kiedy epidemia cholery szalała w mieście i okolicy. Był to rok 1854 w lipcu wybuchła w Geniu i pod koniec tego miesiąca szalała już w Turynie.  Jeszcze zanim choroba rozszalała się na dobre, ludzie słyszeli plotki z Genui o tragicznych mękach chorujących. Najgorsze co może się przydarzyć w takiej sytuacji to atak paniki. Dlatego Ksiądz Bosko zebrał wszystkich swoich podopiecznych aby ich uspokoić. Nakazał modlić im się codziennie, zachowywać higienę, myć ręce , prać  często, odmalował wszystkie ściany w budynku. I przede wszystkim dał każdemu chłopcu medalik z Najświętszą Maryją Panną które pobłogosławił. Ponieważ największym nieszczęściem jest grzech, wiec nakazał nosić im medalik i modlić się gorliwie. Po jednym razie Ojcze nasz, Zdrowaś Mario, modlitwę do Św. Alojzego dodając akt strzelisty „od zła  wszelkiego, wybaw nas Panie”.

Z ubiegiem dni, epidemia rozniosła się po mieście, brakowało sanitariuszy do pomocy chorym. Ksiądz Bosko poprosił swoich podopiecznych aby nie lękali się i pomogli mu. Kilkunastu najsilniejszych chłopców poszło już następnego dnia pomóc innym. Nie była to lekka praca. Niektórzy mdleli na widok wycieńczonych bólem, głodem, chorobą twarzy. Ale dzielnie przychodzili następnego dnia do pracy. Matka Jana przekazała wszystko co miała w domu aby pomóc sanitariuszom w pracy. Kiedy nie było już obrusów, za zgodą Syna, sanitariusze wzięli obrus z ołtarza i alby.

Statystyka

Po kilku miesiącach walki z epidemią podczas której, statystycznie zginęło 2500 osób (ze 125 000 mieszkańców) wszyscy podopieczni Księdza Bosko zostali uchronieni. Co ciekawe  zgodnie z zapisami historycznymi  to właśnie dzielnica Valdocco, była tą dzielnicą która najmocniej ucierpiała i zginęło najwięcej mieszkańców.

Po tych tragicznych wydarzeniach w mieście, nikomu już nie przeszkadzała działalność Oratorium. Wręcz przeciwnie wszyscy pamiętali, jak ogromną pomoc, poświęcenie i zaangażowanie nieśli podopieczni Don Bosko.

Innowacyjne podejście do szkolnictwa

Ksiądz Bosko wprowadził bardzko skuteczny aparat środków bezpieczeństwa w domu salezjańskim ( który potem został przeniesiony do wszystkich domów jako reguła)

Słowem i przykładem uczył swoich podopiecznych. Nadzór był stały ale nie nachalny. Zabawa swobodna i radosna.  Rozrywki w postaci zabaw i wycieczek. Życzliwość przełożonych do uczniów i odwrotnie, która procentowała wzajemnym zaufaniem. Dzięki czemu młodzi ludzie czuli się tam bardziej jak w domu niż w szkole.

Powstały nowe Towarzystwa studentów . Świętego Alojzego ,Najświętszego Sakramentu i trzecie Świętego Józefa , gromadzące rzemieślników.             

Turyn centrum miasta

             O Księdzu można przeczytać wiele książek i z pewnością można by jeszcze wiele napisać. Jednak powyższy skrót życiorysu może przybliżyć nam jego postać. Umierając 31 stycznia 1888 roku zostawił solidne zaplecze w postaci 65 domów na świecie. Jego pierwszym następcą był jego uczeń Michał Rua. Do Polski Salezjanie trafili mniej więcej 10 lat po śmierci Świętego. Jan Bosko został beatyfikowany 02 czerwca 1929 roku a już 1 kwietnia 1934 kanonizowany przez Papieża Piusa XI.

Do dziś na całym świecie Święty Don Bosko jest czczony i wielbiony. Szkoły Salezjańskie działają w pierwotnym duchu założeń nauczania i mają się świetnie.

Do zobaczenia na pielgrzymim szlaku ! www.santaklara.pl